Ostatnio na zajęciach, prowadząca zadała nam pytanie - jak widzimy swoją karierę w perspektywie 2, 5 i 20 lat. To było dla mnie bardzo trudne, bo jestem osobą, która zwykle nie planuje więcej, niż tydzień do przodu. Nie jestem też z tych, którzy mają konkretną wizję swojego życia i trzymają się jej.
Mam wiele pomysłów na to, jak mogłaby wyglądać moja przyszłość. Wiem, jakie jej wersje podobałyby mi się najbardziej, a do jakich nie chciałabym nigdy dopuścić.
Wiem, co lubię robić, co przychodzi mi z łatwością; a czego nie potrafię i nie lubię. Mam marzenia, których realizacja prawdopodobnie wymaga pójścia konkretną ścieżką, a nie wiem, czy to kiedykolwiek się zdarzy.
Znam najważniejsze dla mnie wartości, według których chcę żyć i nie zamierzam ich odpuszczać na rzecz pieniędzy.
Korzystam z możliwości, które mam przed sobą w danym momencie. Mam oczy i umysł szeroko otwarte, widzę wiele okazji do rozwoju, ale korzystam tylko z tych, które w pełni ze mną rezonują. Czasem brakuje mi odwagi, by wyjść ze swojej strefy komfortu i zrobić coś nowego, ale staram się nad tym pracować i małymi kroczkami podejmować coraz to kolejne, małe i duże wyzwania.
I to jest okej. To jest normalne i ludzkie. Nie każdy musi mieć szczegółowe i konkretne plany - chociaż to także jest normalne, prawdziwe i wspaniałe. Bo każdy ma prawo do planowania swojej przyszłości w taki sposób, w jaki tylko chce.
Mamy prawo posiadać szczegółową wizję, do której dążymy. Mamy też prawo do bardziej abstrakcyjnego myślenia o swoim życiu.
Mamy prawo kierować się swoimi wartościami i iść bardziej "na żywioł", ale i również mamy prawo mieć zaplanowany każdy krok.
Nie chcę żyć w świecie, w którym jest presja, aby każdy był taki sam. Aby każdy myślał i działał w ten sam sposób. Dlatego sama tworzę wokół siebie świat, w którym jej nie ma. W którym akceptuję odmienność i wyjątkowość każdej osoby. Fascynuje mnie to, jak różnorodni jesteśmy i jednocześnie jak bardzo do siebie podobni. Jak różne podejmujemy decyzje, ale i jednocześnie jak często czujemy podobnie.
Zawsze zostawiam sobie w głowie furtkę w razie niepowodzenia. Zawsze szukam "opcji B", bo oszalałabym ze stresu, gdybym wszystko stawiała na jedną kartę.
Im mniej szczegółowy jest mój plan, tym większą czuję swobodę w jego realizacji, a to poczucie jest dla mnie bardzo ważne. Wiem, że nie wszystko musi pójść po mojej myśli i może zdarzyć się tak, że będę musiała zrezygnować z czegoś na rzecz czegoś innego. Akceptuję to, ale mam nadzieję, że będę miała okazję wybierać jak najbardziej w zgodzie z sobą.
Ale co ważne, niezależnie od decyzji i planów: zawsze stawiam na swoje bezpieczeństwo. Odkładam pieniądze od kiedy zaczęłam jakiekolwiek dostawać. Niemal zawsze miałam jakieś oszczędności - ile razy mnie to uratowało! Czasem musiałam je "wyzerować", ale w słusznej sprawie - po to właśnie były. Teraz już wolałabym nie dopuścić do stanu, gdy na moim koncie oszczędnościowym zostanie 0 zł, ale to też dlatego, że jest tego trochę więcej, niż gdy byłam nastolatką i było to 20 zł ;)
Tobie również to polecam! Niezależnie od tego, jak konkretne są Twoje plany co do przyszłości; zabezpiecz się finansowo - zacznij budować poduszkę. Odkładaj co miesiąc choćby 5% swoich przychodów. Jeśli możesz odkładać więcej, tym lepiej. To taki budżet na wszystkie nieprzewidziane, pilne wydatki np. związane ze zdrowiem, albo w razie sytuacji, w której stracił_byś przychody.
O ile łatwiej przetrwać taki kryzys wiedząc, że posiadasz oszczędności, za które możesz żyć w trakcie szukania nowej pracy/zdrowienia itp.?
Temat budowania poduszki finansowej na pewno jeszcze tu poruszę, bo uważam to za bardzo ważną sprawę.
Z dzisiejszego posta płyną ode mnie dwa ważne przekazy:
1) Masz prawo do posiadania (lub nie posiadania) własnych planów na życie; w każdej formie - abstrakcyjnej czy precyzyjnej.
2) Zachęcam do budowania poduszki finansowej, która zdejmie z Ciebie lub Twoich bliskich trochę stresu w kryzysowej sytuacji. Albo stanie się furtką do realizacji Twojego marzenia, jeśli niespodziewanie pojawi się taka okazja!
A jak jest z Tobą? Twoje plany na przyszłość są konkretnie sprecyzowane, czy raczej żyjesz chwilą i kierujesz się intuicją, podejmując bieżące decyzje?
Jeszcze nie do końca, ale mój mąż ma plan. Przeprowadzka na wieś, codziennie rowery i święty spokój :)
OdpowiedzUsuńBrzmi jak jedna z moich bardziej lubianych opcji na przyszłość <3
Usuńależ sympatyczna szata graficzna bloga, chyba się zakochałam (:
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło! Trochę się napracowałam, zanim udało mi się stworzyć coś satysfakcjonującego :D
UsuńNie wiadomo co będzie z odkładaniem pieniędzy w naszym kraju. Obawiam się, że za 20 lat to może nie być nic warte. Już lepiej chyba w coś zainwestować. No cieszę się, że nie jestem jedyną osobą bez planów na przyszłość. A znaczy marzeń mam wiele, pomysłów jeszcze więcej. Tylko boję się, że nic nie wyjdzie z tego
OdpowiedzUsuńTo racja, niestety w tym kraju wartość pieniądza dosłownie spada w oczach. To prawda, że inwestycja to lepszy pomysł, niż trzymanie pieniędzy w kopercie. Ale na takie pilne wydatki też warto mieć coś, co można wziąć od razu. Jak coś jest zainwestowane, to raczej nie można tego ruszać. A co do marzeń/planów, mam to samo! Wierz w siebie, to świat także będzie w Ciebie wierzył ♥
UsuńMyślę, że za 20 lat chciałabym, aby u mojego boku był już jakiś mężczyzna, dzieci, to jest takie moje marzenie :D
OdpowiedzUsuń20 lat to ogrom czasu, myślę, że jeśli bardzo tego chcesz to pewnie to się spełni! Tylko pamiętaj, że lepiej być samą, niż z byle kim ♥ Uściski
UsuńOh very interesting darling
OdpowiedzUsuńMoje plany na przyszłość są bardzo różne i czas z całą pewnością te plany zweryfikuje.
OdpowiedzUsuńZgadzam się, że w życiu zawsze powinno się mieć plan B, ponieważ nie zawsze wszystko pójdzie po naszej myśli.
Pozdrawiam.
Dziękuję za Twój komentarz! :)
UsuńZa 20 lat...będę staruszką, zatem będę prosiła Boga o jedno-zdrowie!
OdpowiedzUsuńNie wiadomo jak będzie w dzisiejszych czasach za 20 lat :P ale mniej więcej mam wizję w jakim miejscu chciałabym się wtedy znajdować. Zobaczymy jak będzie.
OdpowiedzUsuńzdjęcie pociągu mnie ujęło, bo mam na ich punkcie fioła ;P
OdpowiedzUsuń